Wolbórka wylewa, a rolnika…
Mieszkańcy Kolonii Będków, z gospodarzami z Będkowa, Gutkowa, Magdalenki i oddalonych Prażek, od wielu lat tracą ziemię…
Mieszkańcy Kolonii Będków, z gospodarzami z Będkowa, Gutkowa, Magdalenki i oddalonych Prażek, od wielu lat tracą ziemię uprawną, łąki, plony i oczywiście dochody. Dlaczego? Bowiem ich prywatne grunty rolne notorycznie są zalewane wodami z Wolbórki, Łaznowianki oraz Miazgi. Koryta tych rzek szczelnie pozarastało sitowie, którego tysiące łodyg tworzy skuteczną tamę, blokując i spiętrzając normalny przepływ wody, która - cofając się - spływa na sąsiadujące z nimi pola uprawne i łąki. Pola i łąki w pobliżu tych strumieni, porośnięte dzisiaj dywanami traw i zielska, przypominają bagniste galaretowate torfowiska, uginające się pod nogami. Wjazd traktorem z kosiarką lub inną maszyną rolniczą grozi jej zatopieniem!
Zdenerwowani gospodarze przeprowadzili rozpoznania, z których wynika, że wzdłuż ledwo widocznych brzegów koryt rzecznych, o łącznej długości kilkunastu kilometrów, powstały setki hektarów bagnistych obszarów zielonych. W porach deszczowych zasięg bagniska znacząco wzrasta, tworząc pokaźne stawy i oczka wodne.
Zdesperowani rolnicy, ubezpieczani długimi linami przez sąsiadów, dokonali pomiaru głębokości niektórych trzęsawisk metalowymi rurkami z podziałką. W wielu miejscach grubość "zielonego kożucha" unoszącego się na wodzie przekracza 1,5 metra.
Przed laty drożność koryt wymienionych trzech rzek i rowów melioracyjnych nadzorował Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Łodzi - Oddział w Rawie Mazowieckiej. Wtedy to gminna spółka wodna wybudowała długie kanały odwadniające, do odprowadzania nadmiaru wody z użytków rolnych do rzek. Kiedy nieoczyszczane latami koryta rzek zarosły trzciną, woda z rowów odwadniających cofa się w odwrotnym kierunku, na pola i łąki gospodarzy.
- Od uchwalenia nowego prawa wodnego i utworzenia w styczniu 2018 r. Państwowego Gospodarstwa Wodnego - Wody Polskie z dziesiątką regionalnych zarządów zlewni kompetencje nowych urzędników pozostawiają wiele do życzenia - twierdzą rolnicy. - Lekceważą i zwyczajnie zbywają poszkodowanych. Większość wniosków i skarg, które kierujemy do tych instytucji, pozostaje bez odpowiedzi!
Bezsilna jest także miejscowa spółka wodna, której nie wolno na terenie chronionym przepisami Natury 2000, udrożniać koryt rzek i strumieni.
Paradoksalnie, mimo iż rolnicy twierdzą, że posiadają ziemię jedynie na papierze, bo od lat nie mogą jej uprawiać, miejscowe prawo zobowiązuje ich do płacenia podatków na rzecz gminy. Wnoszą również składki do spółki wodnej. Pytają - za co i po co, gdyż z działek przylegających do strumieni nie mają żadnych dochodów, tylko straty. Uważają, że władze gminy powinny dokonać kontroli podmokłych terenów, których nie można użytkować. A po oszacowaniu szkód zwolnić gospodarzy z podatku gruntowego.
Wójt Dariusz Misztal i przewodniczący samorządu Jarosław Błoch przyznają, że problem znają i przez ostatnie dwa lata domagają się od Wód Polskich jego rozwiązania, ale pisma władz gminy kierowane do zarządów gospodarki wodnej rozmaitych szczebli również pozostają bez odpowiedzi.
Próbowaliśmy telefonicznie uzyskać komentarze na przedstawione problemy w regionalnych zarządach zlewni wodnych. "Spławiano" nas mało sensownymi wyjaśnieniami. Urzędnicy domagali się przesłania oficjalnych pytań e-mailowych, które do chwili obecnej również pozostały bez odpowiedzi. Do tematu powrócimy.
Mieszkańcy Kolonii Będków, z gospodarzami z Będkowa, Gutkowa, Magdalenki i oddalonych Prażek, od wielu lat tracą ziemię…
W niedzielę, 6 lutego w sali gimnastycznej szkoły w Inowłodzu odbędzie się Noworoczny Gminny Turniej Tenisa Stołowego o…
Władze miasta otrzymały 1.533.469,06 zł dotacji na poprawę usług cyfrowych. Twierdzą, że zapewni to mieszkańcom lepszą …